Ostatnio w naszej stajni dość sporo się dzieje.
U Lilli walczymy ze świerzbowcem na tylnich nogach. Z początku (do przybycia weterynarza) myłam jej nogi manusanem i wspomagałam olejkiem herbacianym, a skończyło się na zastrzyku demotaxem i myciem imaverolem na wszelki wypadek. Nóżki wyglądają już lepiej, ale zostały jeszcze trzy serie kąpieli, z dzisiejszą włącznie.
Przeprowadziłyśmy total makeover sprzęt edition, wszystkie siodła, ogłowia są umyte i nasmarowane, a szczotki i skrzynki zdezynfekowane. Boks Lilli też doczekał się sezonowego mycia, ale myślę, że w najbliższym czasie czeka nas jeszcze powtórka.
Przy okazji wizyty doktora u Lilli w ubiegły czwartek pozostała trójka koni została bez większych oporów odrobaczona, więc sezon pastwiskowy możemy zaczynać bez żadnych obaw.
W bliskich okolicach miasta przeszła trąba powietrzna, wiały silne wiatry, a także tuż przed Świętami mieliśmy niezłą śnieżycę (złapała mnie akurat w drodze do stajni na wizytę weterynarza), w związku z czym od dwóch tygodni mamy przestój w jazdach, który mamy nadzieję nadrobić w najbliższych dniach, ponieważ weekend zapowiada się idealny na jazdy + 20 :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz